CZY ŻYCIE JEST DOBREM NAJWYŻSZYM

CZY ŻYCIE JEST DOBREM NAJWYŻSZYM ...

5 years ago, comments: 28, votes: 263, reward: $10.47

CZY ŻYCIE JEST DOBREM NAJWYŻSZYM



IMG_4008.jpg



Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe,
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Na rzęsach szron, inni już idą dalej,
Na twarzy śnieg, lecz są nowi, śmiali są,

Ona przychodzi chytrze, bez ostrzeżeń i gróźb,
Krzyczy pękniętą liną, kamieniem zerwanym spod stóp,
Wszystko zaczyna się zwykle, jak każdy wspinaczki dzień,
Ściana, droga pod szczyt, a potem nagle krzyk

Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe!
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej.

Tylko czasem, czasem zamyślenie,
Tylko czasem zamyślenie.




Był styczeń 2018.
Na szczycie Himalajów trwała sroga zima. Mimo to, dwóch alpinistów decyduje się na podbój Góry swoich marzeń; "Nagiej Góry", bo takie jest tłumaczenie nazwy Nanga Parbat.
Nanga Parbat to potężny, niezwykle skomplikowany masyw skalny, to olbrzymia, biegnąca malowniczym łukiem grań.
Nanga to także ośmiotysięcznik (8126 m n.p.m.), dziewiąty pod względem wysokości szczyt świata, położony w Himalajach Zachodnich.

IMG_4002.jpeg

W 2018 roku Élisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz wspinają się na szczyt Nangi.
Ponownie zimą. W przypadku Tomka była to 7-ma próba podbicia tego szczytu, dla Eli to także nie był pierwszy raz.
Już w 2015 roku Tomek omal nie stracił tam życia, wpadł w 40-metrową szczelinę, uszkodził nogę, mięsień uda, złamał żebro, i odmroził palce stóp. Elizabeth dzielnie mu wtedy pomagała, asekurowała, wspierała.

Ich wejście jest odważne, ale bardzo ryzykowne. Tym razem wspinają się w stylu alpejskim, sportowym - co oznacza, że są pozbawieni wspomagania butlą z tlenem. Nie zabierają też ze sobą przenośnej komory hiperbarycznej. Ich wyposażenie to absolutne minimum. Nie dźwigają ciężkiego sprzętu biwakowego oraz nie używają poręczówek, czyli nie stawiają zabezpieczania liniowego trudniejszych odcinków drogi.

Podczas swych wędrówek partnerzy niewiele ze sobą rozmawiają. Każdy wędruje pogrążony we własnym trudzie i we własnych myślach. Ich rozmowy, (jak często przyznają sami himalaiści) głębokie i szczere - odbywają się dopiero w namiocie. O ile mają szansę taki namiot postawić.
25 stycznia 2018 Tomek i Eli zdobywają szczyt Parbat.
Elizabeth jeszcze nie wie, w jak kiepskiej kondycji jest Tomek.

Niestety 26 stycznia rano, Francuzka informuje zespół na dole, że razem z Tomkiem mają kłopoty. Mocno załamała pogoda. Jak się okazało, Mackiewicz nie był w stanie ruszyć w dalszą wędrówkę, miał liczne odmrożenia i skarżył się, (jakby sam tym faktem zaskoczony), że nic nie widzi. Nabawił się ślepoty śnieżnej, czyli ostrego zapalenia spojówek. Poza tym zapadł na chorobę wysokościową. Najprawdopodobniej miał już wtedy także zaawansowany obrzęk płuc. 😔
Pierwsze oznaki hipoksji (czyli niedotlenienia organizmu), mogą pojawić się już na wysokości 1500 m n.p.m.
3500–5800 m n.p.m. jest określone jako bardzo duża wysokość, tereny położone powyżej poziomu 5800 m n.p.m. są traktowane jako „ekstremalna wysokość”. Mackiewicz jest powyżej 7000 m i przypomnijmy - nie ma butli.

Po zdobyciu szczytu, i rozmowie z Tomkiem, Elizabeth sprowadza go do wysokości około 7200 metrów i decyduje się wyruszyć w drogę powrotną sama, zostawiając Tomka w skalnej szczelinie. Gdy go opuszcza, Tomek już nie kontaktuje. 😔

Powiadomiona ekipa ratownicza natychmiast wyrusza na pomoc.
Dwaj polscy himalaiści Denis Urubko i Adam Bielecki docierają do Eli, (na wysokość 6000 m n.p.m.), w zaledwie osiem godzin. W tamtych dniach, cały świat wstrzymał oddech i patrzył na zmagania dwóch ochotników, którzy w morderczym tempie i potwornych warunkach ruszyli na pomoc dwójce himalaistów.
O tej brawurowej akcji można przeczytać m.in tutaj.

A tak wspomina ten dzień Adam Bielecki, jeden z bohaterów tej ratowniczej ekspedycji:

"Dokładnie rok temu siedzieliśmy w bazie pod K2 i niecierpliwie czekaliśmy na helikoptery, które miały nas zabrać pod Nangę. Wtedy wciąż jeszcze płonęła w nas nadzieja, że uda się uratować zarówno Tomka, jak i Eli. Niestety, nie daliśmy rady. To smutne, że często ludzie zostają naprawdę docenieni dopiero po śmierci (..).
Lekcja, którą dał nam Tomek mówi, że nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia są po to, żeby je spełniać (..). Tomku, będę o Tobie pamiętał ❤"

IMG_4168.jpg

Niestety, dalsza akcja poszukiwawcza, z powodu wyczerpania ratowników i fatalnych warunków atmosferycznych, nie była już możliwa.



PASJA

Większość z nas ceni, wręcz uwielbia ludzi z pasją.
Pasja nas uskrzydla, nadaje kolorytu, wypełnia nas jak powietrze balonik.
A co się dzieje z ludźmi, którym odbierzemy pasję? Czy nadal chcą żyć? Czy nie usychają, czy nie więdną?
No, ale czy nie warto żyć mimo wszystko?
Czy życie nie jest dobrem najwyższym? Czy jest wartością samą w sobie?
Przecież nikt z nas sam sobie życia nie kupił, dostaliśmy ten cenny dar i powinniśmy go szanować.
Lepszego prezentu nie moglibyśmy sobie wymarzyć.

Ale też, z drugiej strony, co nam z balonika pustego w środku? Co nam z życia bez smaku?
Czy warto żyć, dla samego życia?
Wiecie, powiedzmy że odbieramy komuś pasję i ta osoba niknie w oczach, traci sens, czasem nawet porywa się w samobójczym akcie na samego siebie.

Z drugiej strony mamy ludzi kalekich, niepełnosprawnych, np. z powodu jakiegoś wypadku poruszających się na wózku. Albo nie poruszających się wcale.
Chyba każdy z nas zna ten typ. Ludzi z niezwykłą charyzmą i zaciętością walczących o przetrwanie, próbujących się ze swojego kalectwa wydostać za wszelką cenę. Osoby takie chodzą na rehabilitację, morderczymi treningami wyrabiają sobie na nowo kondycję, powoli odzyskują wiarę w siebie, w swoje siły, na nowo wypełniają swoje życie treścią. Wydawało im się puste, okradzione z marzeń, bezbarwne, wyjałowione. A jednak umieli oni żyć dla samej wartości życia.
Rozumiecie co chcę powiedzieć.
Czy zatem warto narażać życie dla pasji?



W internecie rozgorzała dyskusja.

Każdy wiedział lepiej.
Pojawiły się słowa o bohaterstwie i odwadze alpinistów, ale i głosy o ich nieodpowiedzialności, o ryzykanctwie, narażaniu życia własnego i innych.


Ja NIE wiem lepiej.
Ale się nad tym mocno zastanawiam, dopuszczam czyjeś racje i próbuję to rozumieć.
Pozastanawiacie się razem ze mną?
No to podyskutujmy.



Chłopie, masz dom, masz dzieci!

Zrobiłeś dzieci, jesteś za nie odpowiedzialny, one chcą mieć ojca, a nie pomnik.
Pamiętam taki dojmujący tekst jednego z komentujących. To napisał dorosły facet, ale zarazem też dziecko zaginionego alpinisty (z lat 80-tych bodajże). Napisał, że ojciec zdobywając kolejne szczyty, zbierał u ludzi pochwały i zachwyt, ale to nie ojciec, ale ich matka była prawdziwą bohaterką. To ona walczyła z demonami szarego życia, ona stała w PRL-wskich kolejkach po.. po ..cokolwiek, nawet po jakiś prymitywny sprzęt dla ojca. To ona wychowywała dzieci, chodziła na wywiadówki, ona zdobywała jedzenie i tuliła dzieci do snu.
Ojca nie było, on wdrapywał się na szczyty. Dbał tylko o swoje marzenia, bawił się nie ze swoimi dziećmi - tylko sam, swoimi zabawkami. "Ojciec dostał pomnik, ale w najważniejszych momentach go przy nas nie było. Nie mam taty, jest tylko bohater ze zdjęcia."

Bardzo mnie to poruszyło.

IMG_4003.jpg

Nie oceniam, próbuję rozumieć.
Mam z tym kłopot, mam rozterki moralne, czuje dyskomfort, bo przede wszystkim bardzo polubiłam tego rozczochranego chłopaka, Tomka. Z każdym przeczytanym tekstem, z każdym oglądniętym filmikiem - coraz bardziej go lubię i coraz bardziej nie wiem, czy tak można.
Tu Mackiewicz, oczywiście opowiadający o Nanga Parbat, ale także Mackiewicz - TATA:






Zatem nasz pasjonat ma pasję. Z powodu swojej pasji traci życie.
No i po co?
Dla kilku chwil satysfakcji? Dla pokonania własnych wyzwań, pokonania samego siebie? Udowodnienia sobie/innym/ górze/ światu - że "się dało, że potrafisz?"

No ale jakie: "potrafisz" - skoro nie przeżyłeś, zginąłeś.
Cena tego sportu jest tak wysoka, a ofiar - tak wiele.
I nie mówię tu tylko o ofiarach samych prób wejścia na szczyt (w przypadku Nangi zginęło tam już ponad 100 wspinaczy), ale i osobach narażających życie, by nieść im pomoc, oraz o wielu innych ofiarach i cierpieniach ich bliskich.

Zbieraj znaczki

To już nie można mieć hobby w stylu.. hmmm np.
..bieganie dokoła osiedla i z powrotem? Albo zbieranie znaczków? Hodowanie mikrobów w słoiku?
Oczywiście żartuję.

Wiadomo też, że zginać można na wiele sposobów, np. wpadając pod auto przy osiedlowej Żabce. Albo można zwichnąć nogę wychodząc z wanny.
Ale istnieje też jakiś rachunek prawdopodobieństwa takich obrażeń.

Albo czy nie brakuje innych, także mało bezpiecznych zajęć?
Czy strażak nie naraża swojego życia?
No nie - odpowie ktoś, tego nie można porównać, przecież strażak nie robi tego dla swojego kaprysu. On jedzie na akcję, by ratować życie innych.
A praca na wysokościach? Nie wiem np. ktoś myje okna wysokiego wieżowca.
No tego także nie porównujmy, powie ktoś inny - przecież to jest jego robota, może w tamtym rejonie nie ma innych prac, a poza tym jest zabezpieczony szelkami, uprzężą, czy jak to się nazywa.
No, albo ci, co szli walczyć i ginęli na froncie? Narażali swoje życie dla wyższego celu.

Zatem niee, nic nie jesteśmy w stanie porównać do tego typu pasji, która nie jest niczym innym - tylko zaspokajaniem własnego ego.

Czy można dla własnego widzimisię - narażać życie?
Narażać na cierpienia naszych bliskich, osierocić dzieci, być powodem wiecznych zmartwień, strachu swojego partnera?

Z TRZECIEJ STRONY:
NIKT NIE PRZEŻYJE TWEGO ŻYCIA ZA CIEBIE.
NIE MOŻNA ŻYĆ ŻYCIEM INNYCH, ICH STRACHEM, ICH OBAWAMI, ICH OCZEKIWANIAMI.
TYLKO TY JESTEŚ TAM WEWNĄTRZ SIEBIE, NIKT TEGO ZA CIEBIE NIE ZROBI. NIKOGO NIE USZCZĘŚLIWISZ.
Kochaj innych, bądź dla nich dobry, ale żyj swoim życiem.




PO CO?!

IMG_4013.jpg

Ludzie czasem całe życie szukają swojego miejsca na ziemi. Szukają zajęcia, które przynosiłoby im radość, marzą o pracy dającej satysfakcję, marzą o aktywności, o pasji niosącej im: wytchnienie, ekstazę, spokój, ukojenie, spełnienie.
Wszystko to, co usłyszymy w odpowiedzi, gdy zadamy komuś takie pytanie:
PO CO? Po co to robisz?

"Idziesz. Krok za krokiem. Jak w mantrze. Krótkie wdechy, ból, miękkie nogi, przemarznięte palce.
Czujesz, jakbyś umierał, ale nie umierasz" (Mariusz Sepioło "Nanga Dream")




DLACZEGO GÓRY

Każdy, kto kocha góry, odpowiada tak samo. Choć każdy inaczej.
W górach, w wysokich szczytach, czujesz się tak, jak nigdzie indziej na ziemi.
Jesteś sam ze sobą, jesteś nagi, jesteś prawdziwy. Słyszysz własne myśli, dociera do ciebie majestat, zyskujesz klarowność oceny rzeczy.
Wyciszasz się, ładujesz baterie. Walczysz z pierwotnymi instynktami, zaczynasz rozumieć co jest ważne. Oddychasz rozrzedzonym powietrzem, widoki masz kosmiczne, pojawia się dotkniecie absolutu.
Czytałam także o doznaniach mistycznych, o stanach oczyszczenia, podobnych do tych po głębokiej medytacji.
Ktoś kto tego raz zaznał, czasem się uzależnia.
Uzależnia się od tego stanu, od adrenaliny, od umiejętności przełamywania własnych granic.

Gdzie w tym wszystkim jest myśl o sprawach ziemskich? O pracy zawodowej, o polityce, o dzieciach pozostawionych na dole?
Jak to pogodzić?
Większość uczciwie przyznaje także, że nie da się żyć na nieustającej petardzie. Ten czas musi minąć, jest ciekawy i pożądany, bo przemija.




Oczywiście znacie odpowiedź na to pytanie: DLACZEGO?

Dlaczego? Dlaczego oni to robią??!?
Dlaczego idą w te góry, w ten trud, w ten mróz, w te diabelskie przepaści, niebezpieczne strome skały, w ciemność, w siarczysty wiatr, w otchłań. Mimo, że wiedzą ile ryzykują, jak wielu przed nimi oddało tu już swoje życie, i że oni mogą być następni.
Zatem: Dlaczego tam leziecie?
I oto ta odpowiedź:

Idziemy w góry, BO GÓRY SĄ.
(Wanda Rutkiewicz)

IMG_4012.jpg




Tomek na pewno to wiedział. Posłuchajcie tonu jego głosu, gdy SAM zadaje to pytanie w tym filmiku:
WHY?! (1,11 min.)
(No i na początku, Jego Babcia!! 😍)




On wie, że na to nie ma innej odpowiedzi. Albo się to czuje albo nie.

Czy zatem droga na szczyt jest wędrówką ku górze, a może jednak jest to podróż w głąb samego siebie?



GrubSon - "Nanga Parbat"

Jestem tego pewny, w głębi duszy o tym wiem,
Że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się.
Mimo świata który, kocha i rani nas dzień w dzień,
Gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się.

Gdzieś daleko i bardzo wysoko,
Gdzie zwykły śmiertelnik nie stąpa tam nogą,
Gdzie spokój, harmonia i natury zew,
Gdzie słychać szum drzew i ptaków śpiew,
Wschód słońca pada na twarz,
Wypełnia twą duszę, którą ciągle masz,
Wydaje się tobie że te uczucie już znasz, ale,
Ono wcale nie jest ci znane.
Chociaż było pisane i pisane też jest nam,
Tak że wszyscy się spotkamy, więc nie będziesz już sam.
Spotkasz ludzi których tak bardzo kochałeś,
Choć lata nie widziałeś nadal kochać nie przestałeś. (Yo!)
Teraz leżysz na plecach, spoglądasz na błękitne niebo,
Serce dotyka serca, nie ma szczęścia, nie ma pecha,
Nikt się nie złości, nikt nie docieka,
Człowiek obok człowieka z nurtem płyną jak rzeka,
Połączeni w jedną całość na samym szczycie góry, Mekka.






Tekst zgłaszam do konkursu "Tematów Tygodnia #75" w nawiązaniu do tematu pierwszego
(Temat 1: System SARUAV wrocławskich naukowców znacząco skróci poszukiwania osób zaginionych)

IMG_4010.jpeg




ŹRÓDŁA:
-Książka Mariusza Sepioło - "Nanga Dream"
-Wywiad z Elisabeth Revol: https://dziendobry.tvn.pl/a/revol-o-tragedii-na-nanga-parbat-wspomnienia-sa-nadal-zywe
-http://nanowejdrodzezycia.pl/marzenie-o-nanga-parbat/
-https://www.facebook.com/692047926/posts/10155164289557927/
-https://drytooling.com.pl/serwis/art/artykuly/2136-cytaty-o-gorach-alpinizmie-himalaizmie-wspinaczce-wspinaczach?start=4
-http://wyborcza.pl/7,154903,22955380,nanga-parbat-elizabeth-revol-ma-powazne-odmrozenia-grozi-jej.html
-WIKI
-BUDKA SUFLERA - "Cień wielkiej góry"
-Wspomnienie poświęcone Tomkowi i Eli: