KOŃCZYMY TĘ WYCIECZKĘ,
CZYLI WYBRZEŻE ANDALUZJI 3
Ale po kolei.
Podczas srogiego ataku końcówki zimy, podzieliłam się z Wami opowieścią o moich gorących hiszpańskich wakacjach. Wakacje te podzieliłam na 3 odcinki.
W pierwszej części pokazałam Wam białe miasteczka z wąskimi uliczkami, lokalną zwierzynę (KOTY :), i piękną panoramę Malagi widzianą z dachu knajpy. Opowiedziałam Wam też o malowniczej wycieczce do Rio Chillar.
W części drugiej, odwiedziliśmy galerie, wystawy i plaże. Zaprosiłam Was też na wycieczkę do Gibraltaru i pokazałam najpopularniejsze w Hiszpanii środki transportu.
Dziś przyszedł czas na część trzecią i ostatnią.
UROCZE KAFEJKI:
Możecie spędzić tu całe tygodnie, i za każdym razem wypić kawę w innym miejscu, a pyszny domowy posiłek zjeść w innej knajpce.
Z czym zazwyczaj wiążą się udane wakacje?
Z pysznym lokalnym jedzeniem.
NAJLEPSZA WEGAŃSKA KNAJPA NA DZIELNI:
W każdym, zwiedzanym przez nas miejscu, szukamy (zwykle przez aplikacje Happy Cow (https://www.happycow.net/) fajnej wegańskiej lub wegetariańskiej knajpki, by popróbować lokalnej kuchni i jakichś nowych przysmaków.
W miasteczku Tarifa (nawet znalazłam ich adres: Calle Peso 6, Tarifa i stronkę: https://www.chilimosa.com/), natknęliśmy się na wegetariańską miejscówkę, która zdeklasowała wszelką dotychczasową konkurencje!
Boże, jakie to było dobre!
Byliśmy tam wtedy ze znajomymi.
Zamówiliśmy każdy inną potrawę, tak by popróbować jak najwięcej różności i później wyżeraliśmy sobie nawzajem różne kąski z talerzy! Jak świnki! 🐽
Polecam serdecznie! (miejscówkę, nie sposób konsumpcji)
DONICE DONICZKI I ROŚLINNOŚĆ OKOŁO-DOMOWA:
A JAK NAPRAWDĘ MIESZKAJĄ TUBYLCY:
Hiszpanie, jakich miałam okazje poznać, są mega wyluzowani, rodzinni i przyjaźni. Imprezują do późnych godzin nocnych wczesnych godzin porannych, przesiadują w knajpach, w ogródkach, pubach. Życie towarzyskie toczy się też przed domami, na osiedlach przy blokach.
Niejednokrotnie wracając późno w nocy na naszą kwaterkę, mijaliśmy całe rodziny przesiadujące przy klatkach wejściowych, garażach, parkingach. Imprezy odbywały się na rozstawionych wokół, zniesionych z domu krzesłach i taboretach. Niektóre cięższe fotele, z powodów praktycznych - pozostawiano na dole na stałe.
3 nad ranem, a oni rozmawiają, popijają, śmieją się, kiwają w wózkach niemowlaki. Na okolicznych placach zabaw wariują dzieci. Czasami kładąc się spać niemal nad ranem - nadal jeszcze słyszeliśmy zza okna śmiechy, głośne rozmowy oraz odgłosy bawiących się dzieci.
Natomiast nad ranem cisza, spokój, żywego ducha.
Wszyscy odsypiają nocne biesiady.
Oto kilka fotek ukazujących realne życie na blokowiskach:
MURALE:
Rzecz jasna wiemy, że idea murali pochodzi z Hiszpanii, prawda? Oczywistym wiec jest, że murale spotykaliśmy tutaj na każdym kroku.
Piękna, obrazowa i wymowna sztuka.
Oto kilka z napotkanych po drodze rysuneczków:
WIDOCZKI NA WZGÓRZA:
WIECZORY, ZACHODY SŁOŃCA I PÓŹNE NOCE:
NA KONIEC DWIE OSTATNIE DONICE
(donico-dzbany(?) wielkości samochodu):
Na przeciwko tych donic, znajdowała się najlepsza w mieście LODZIARNIA.
Niestety, łapy miałam tak poklejone od lodów, że nie udało mi się wtedy zrobić Ani Jednej Foci.
I oto jest realny powód, aby wrócić tam raz jeszcze, i naprawić ten błąd :)
KONIEC